Mowa
o filmie zatytułowanym „Śniegowe ciastko” w reżyserii Marc’a Evans’a. Dramat,
który światową premierę miał 9 lutego 2006 roku! Dziwię się, że dopiero teraz
go obejrzałam, ale w tym przypadku sprawdza się powiedzenie, że lepiej
późno, niż wcale. Vivienne (Emily Hampshire),
Alex (Alan Rickman),
Linda (Sigourney Weaver)
i Maggie (Carrie-Anne Moss). Do tego piękne obrazy malowniczej przyrody Kanady i nastrojowa muzyka.
Niech
punktem wyjścia będą słowa zapisane przez Vivienne: przeszłość jest
wspomnieniem, przyszłość jest fantazją, najważniejsza jest teraźniejszość.
Ważne jest, aby umieć odnaleźć się właśnie w rzeczywistości, która jest tu i teraz. Ważne jest, jak zachowamy się w trudnej sytuacji, gdy nie ma czasu na
rozpacz, na roztrząsanie problemu, na ucieczkę i zastanowienie się, co
powinniśmy zrobić. Decyzję trzeba podjąć w danej chwili. I wiemy, że ta decyzja
zaważy na całym naszym życiu. Aby móc iść do przodu w zgodzie z sobą samym i w
zgodzie z innymi należy wszystkie sprawy doprowadzić do końca. Do tego potrzeba
niemałej odwagi. Do tego trzeba widzieć drugiego człowieka.
Co zyskujemy w
zamian? Szacunek do samego siebie, spokój ducha, ukojoną rozpacz, uciszenie
wyrzutów sumienia nawet tych nieuzasadnionych, poczucie spełnionego obowiązku,
możliwość dalszego życia bez natrętnie powracających myśli „co by było, gdyby”.
I trzeba wierzyć, że wszystko co dzieje się w naszym życiu ma sens i jest do
czegoś potrzebne. Ostatnia scena z filmu sprawiła, że kończyłam go oglądać z
uśmiechem na ustach i pewnego rodzaju ulgą, że Linda ma na kogo liczyć.
Cała
opowieść skupiona jest wokół Alexa. Zamknięty w sobie pan w średnim wieku
wybiera się samochodem do Winnipeg. Los na jego drodze stawia Vivienne, która
chce dostać się do domu swojej matki. Przepaść, która początkowo dzieli
introwertycznego Alexa i ekscentryczną Vivienne zdaje się zmniejszać z każdym
przemierzonym wspólnie kilometrem. Ich podróż przerywa tragiczny wypadek, z
którego bez szwanku wychodzi Alex i sprawca wypadku. Niestety Vivienne nie
miała szczęścia. Umiera.
Alex
postanawia pojechać do jej matki i wytłumaczyć jej, co się stało. Jasne jest,
że nie on zawinił i Linda (matka Vivienne) utwierdza go w przekonaniu, że to
był nieszczęśliwy wypadek. Rozumie to. Spotkanie i rozmowa z Lindą była dla
Alexa niezwykle trudna. Nie tylko dlatego, że stanął twarzą w twarz z matką
dziewczyny, która całe życie miała przed sobą i gdyby jej nie podwiózł … Gdyby
nie wsiadła do jego samochodu … Być może żyła by nadal … Alex musiał zmierzyć
się nie tylko z dręczącymi go wyrzutami sumienia, ale także z autyzmem Lindy.
Chyba nie do końca wiedział, czy Linda rozumie co tak naprawdę się stało.
Film
pięknie pokazał, że mimo choroby Linda była świadoma tego, co dzieje się wokół niej.
Mimo, że sprawiała zupełnie inne wrażenie … To były pozory. Pozornie nie
reagowała na pytania Alexa co z pogrzebem, tylko domagała się wspólnej zabawy z
nim na trampolinie. Bo z Vivienne zawsze razem bawiły się na trampolinie.
Pozornie zbywała Alexa, gdy ten sugerował jej, że może najwyższy czas
powiadomić o śmierci Vivienne jej dziadków, tylko zajadała się śniegiem. Bo
Vivienne … Pozornie udawała, że nie słyszy, jak Alex próbuje jej opowiedzieć o
swoim synu. Bo Vievienne … Histerycznie zareagowała na wiadomość, że Alex nie
zostanie u niej i wyjedzie przed wtorkiem i nie będzie komu wystawiać śmieci.
Bo Vivienne zawsze wyrzucała śmieci. Nie rozumiała, dlaczego musi identyfikować
zwłoki, skoro wiadomo, że to Vivienne. Przecież to małe miasteczko i wszyscy
wiedzą, że Vievienne to Vivienne. Nie chciała tam jechać sama. Poprosiła Alexa,
żeby jej towarzyszył. W kostnicy na zadane przez policjanta pytanie, czy
rozpoznaje Vivienne Linda udawała, że nie słyszy pytania. Nie odpowiadała. Tak
jakby bała się, że dopiero wypowiedziane na głos potwierdzenie, że to Vivienne
będzie potwierdzeniem jej śmierci.
Alex
postanowił zostać z Lindą do dnia pogrzebu, który właściwie sam zorganizował i
do wtorku, żeby zgodnie z obietnicą wynieść śmieci. Wypracowali
sobie schemat przebywania pod jednym dachem. Linda nie reagowała już wrzaskiem,
kiedy Alex wchodził do kuchni. Wydzieliła dla niego przestrzeń w kuchni, w
której mógł się poruszać. Karmił i wyprowadzał psa. Nawiązał dość zażyłą
znajomość z sąsiadką Lindy, Maggie, przed którą się otworzył. W przeciwieństwie
do Lindy, która nie chciała słuchać co Alex ma do powiedzenia o swoim synu,
Maggie czekała na tę historię. Czekała na moment, kiedy Alex przyzna się do
tego, że zabił człowieka. Dzięki Maggie Alex wracał powoli do normalnego życia.
Czuł się tak dobrze blisko niej, że przez chwilę rozważał kupno domku w
miasteczku. Mógłby pomagać Lindzie i żyć z Maggie.
Nadszedł
dzień pogrzebu. To nie była typowa uroczystość. Alex zaplanował wszystko tak,
jak według niego chciałaby tego Vivienne. Wszystkim się zajął i był wsparciem
dla Lindy. Na popogrzebowym poczęstunku w pewnym momencie Linda włącza muzykę i
tańczy z błogim uśmiechem na twarzy. Wśród mieszkańców miasteczka
uczestniczących w stypie widać popłoch i oburzenie. Oni patrzą na wariatkę,
która tańczy z uśmiechem na twarzy na stypie swojej córki. Ja patrzyłam na
matkę, która bawi się w najlepsze tańcząc ze swoją córką. W tak piękny i pełen
emocji sposób Evans pokazał pożegnanie Lindy z Vivienne. Ta scena była dla mnie
ogromnie wzruszająca.
Nadszedł
wtorek. Alex gotowy był już do dalszej drogi, ale czekał jeszcze na śmieciarzy,
aby wypełnić daną Lindzie obietnicę. Nadszedł moment rozstania. Na pożegnanie
Alex przygotował dla Lindy niespodziankę. Ale niespodzianka to nie wszystko. Alex
czuł się w obowiązku zaopiekowania się w jakiś sposób Lindą i … pomogła mu w
tym Maggie. I tak historia się kończy. Alex wyjeżdża. Linda zajada się
wspaniałym tortem ze śniegu. Maggie wyrzuca śmieci.
Wszystkie plakaty pochodzą ze strony filmweb.pl
Zapisuję tytuł, by w najbliższym czasie obejrzeć :-)
OdpowiedzUsuńFilm jak najbardziej polecam! Dziękuję za odwiedziny :)
UsuńMuszę przyznać, że to wyjątkowo uroczy tytuł - "Śniegowe ciastko", naprawdę pięknie brzmi :))
OdpowiedzUsuńZaczynając czytać wpis spodziewałam się typowego "love story"pomiędzy Alexem i pasażerką, a tu proszę interesująca odmiana. Film zapowiada się bardzo wzruszająco. Koniecznie muszę zobaczyć, dziękuję za polecenie! :))
Bardzo proszę :)) Mnie ten film mocno wzruszył. Z pewnością będę do niego wracać. A śniegowe ciastko to nie tylko chwytliwy tytuł. Ono w filmie zaistniało naprawdę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny :)
Plan na dzisiejsze popołudnie w takim razie już mam ;)
OdpowiedzUsuńSuper! Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny:)
OdpowiedzUsuńJak tylko będę miała chwilkę to obejrzę :)
OdpowiedzUsuńTo na pewno nie będzie zmarnowany czas :) Dziękuję za odwiedziny:)
Usuń