|
Przystanek
wśród kwiatów podczas jednej z wypraw rowerowych. |
Kiedy wakacyjny wyjazd jest już tylko wspomnieniem uwielbiam
przeglądać zdjęcia z wojaży. W tym roku wypoczywaliśmy między innymi na
Węgrzech. Zrezygnowaliśmy z tych najbardziej obleganych miejsc, jakim jest np.
Balaton. Postanowiliśmy wybrać się w Góry Bukowe. Naszą bazą wypadową było
miasteczko Eger. Jakież było moje zdziwienie, gdy na campingu spostrzegłam, że
przeważająca część samochodów jest na polskich rejestracjach! Camping był
zdominowany przez Polaków :)
A Eger? Eger mnie
oczarował! Malownicze miasteczko. Przyjaźni ludzie. Smaczne jedzenie. Wspaniałe
drogi rowerowe. Termy. Urocze piwniczki wypełnione winem.
Na Węgry wybrałam się wyposażona w przewodnik ilustrowany
wydawnictwa Pascal i wszystkie informacje na temat Egeru pochodzą właśnie z
tego przewodnika.
Eger (62 tys. mieszkańców), u wrót Gór Bukowych, zaledwie
130 km na wschód od Budapesztu, to bez wątpienia najatrakcyjniejsza miejscowość
północnych Węgier. Ukochane przez biskupów i mecenasów miasto, słynne z męstwa,
term i egri bikaver (byczej krwi), zachwyca bogactwem zabytków, urokiem
wąskich uliczek i egzotycznym powiewem Orientu, gdy na placyku u stóp
tureckiego minaretu w nozdrza uderza mocny aromat kawy z kafejki za rogiem.
Autor przewodnika pięknie zachęcił do odwiedzenia Egeru i po
dotarciu na miejsce nie czułam się przez niego oszukana. Zachwyciła mnie
architektura, magiczne uliczki, drewniane okiennice …
|
Początkowo
wydawało mi się, że nasz camping położony jest bardzo na uboczu. Nie dawało mi spokoju, po co w
takim razie tylu ludzi skręca w uliczkę odbijającą w lewo. Sprawdziliśmy.
Naszym oczom ukazała się Dolina Pięknej Pani.
|
|
Z
przewodnika: (...) Dolina Pięknej Pani - największe i najpopularniejsze
skupisko piwniczek wydrążonych w tufowym wzgórzu. Dolina Pięknej Pani rozchodzi
się w dwie strony: po lewej ciągną się ogólnodostępne piwniczki rozbrzmiewające
gwarem biesiad i cygańską muzyką, a po prawej - piwnice muzealne udostępniane
głównie grupom turystycznym.
|
|
Z przewodnika: Monumentalna bazylika św. Jana,
górująca nad placem Eszterhazyego i nad zachodnią częścią centrum, to jeden z
najwspanialszych wytworów węgierskiego klasycyzmu. Została zaprojektowana przez
słynnego architekta peszteńskiego Józsefa Hilda na zamówienie biskupa Laszlo
Pyrkera. Rozpoczęta w 1831 r. budowa trwała pięć lat. Ta druga co do wielkości
bazylika Węgier ma całkowitą długość 93 m i szerokość 53 m. Wysokość kolumn
portyku wejściowego wynosi 17 m, kopuły głównej - 40 m, a wież zachodnich - 53
m.
|
|
Z przewodnika: Naprzeciw bazyliki, w dolnej części
placu wznosi się okazały gmach dawnego Liceum, dzisiaj Uniwersytet im. Karolya
Eszterhazyego, nazwany na cześć biskupa-fundatora. Zbudowano go w latach
1765-1785 w stylu zopf (późny barok i rokoko). (...) Południowe skrzydło
zajmuje słynna Biblioteka Diecezjalna. (...) Niewątpliwa atrakcja Liceum to
zabytkowe obserwatorium astronomiczne w 53-metrowej wieży w zachodnim skrzydle.
|
|
Z przewodnika: (...) kościół Franciszkanów, postawiony w
1755 r. na miejscu meczetu.
|
|
Z przewodnika: Prawie
naprzeciwko (kościoła Franciszkanów) stoi Megyahaza - okazały barokowy gmach,
siedziba władz komitatu Heves. Budynek jest zwieńczony herbem fundatora,
biskupa Barkoczyego (...)
|
|
Jedna z wąskich uliczek, które zapraszają do
zwiedzania swoim niepowtarzalnym klimatem.
|
|
Z przewodnika: Najokazalszą budowlą przy Dobo ter
jest majestatyczny kościół Minorytów (Minorita templon), uważany za
najpiękniejszą barokową budowlę na Węgrzech. Na wysmukłej, wygiętej w łuk
fasadzie, ozdobionej kolumnami i pilastrami, widnieje herb franciszkanów (dwa
skrzyżowane miecze) i łacińska sentencja: "Dla Boga nic nie jest
niemożliwe". (...) Przylegający do świątyni okazały budynek klasztorny z
1775 r. w niespełnionym zamyśle biskupa Eszterhazyego miał służyć jako kolegium
akademickie.
|
|
Z przewodnika: Z Dobo
ter wychodzi uliczka Geri, która za mostkiem na potoku Eger zmienia nazwę na
Mecset utca. Prowadzi pod sam minaret - 40-metrową wieżę, z której 400 lat temu
muezin nawoływał wiernych na modlitwę w nieistniejącym już dziś meczecie. To
najdalej na północ usytuowany XVII-wieczny minaret turecki. We wnętrzu
wysmukłej, spiczastej niczym zaostrzony ołówek i zwieńczonej krzyżem (!) kamiennej
budowli biegną wąskie spiralne schody. Po pokonaniu 97 stopni wychodzi się na
galeryjkę, z której roztacza się panorama starówki.
|
|
W drodze na zamek. |
|
Kolejna urocza uliczka. Tym razem
jedziemy rowerami na zamek.
|
|
|
Panorama miasta. |
|
Miasto widziane nieco inaczej. |
|
Nad potokiem. W oddali widać zamek,
który był jednym z punktów na naszej trasie.
|
|
|
Tym razem pędziliśmy ścieżką rowerową
objeżdżając niemal cały Eger.
|
|
|
Pomnik upamiętniający oblężenie Egeru przez Turków. |
|
Z przewodnika: Po klęsce pod Mohaczem, kiedy Węgry
stanęły w obliczu niewoli tureckiej, biskup Egeru z rozkazu króla przeznaczył
dwie trzecie dochodów na modernizację twierdzy i żołd dla załogi. W 1550 r.
komendantem zamku został legendarny Istvan Dobo. Kiedy jesienią 1552 r.
80-tysięczna armia turecka otoczyła Eger, charyzmatyczny komendant dowodził
załogą liczącą (razem z kobietami i dziećmi) 2100 osób. 14 IX rozpoczęło się
40-dniowe oblężenie tureckie, które nie było w stanie złamać oporu obrońców.
Turcy szeptali miedzy sobą, że Dobo poi chyba swych żołnierzy byczą krwią,
skoro z taką werwą odpierają ataki. Tymczasem było to tylko miejscowe wino,
zwane odtąd egri bikaver, czyli egerska bycza krew. Turcy, rezygnując ze
zdobycia zamku, nie wiedzieli, że załoga walczyła ostatkiem sił. Bohaterska
obrona Egeru stała się dla Węgrów kultowym epizodem ich historii, a
opowieści o bohaterstwie obrońców, o kobietach lejących wrzątek i smołe na
wroga, przez długie lata niewoli opowiadane były "ku pokrzepieniu
serc". Epilog wydarzeń był jednak dość smutny: na skutek problemów
finansowych i braku zrozumienia u władz, Istvan Dobo zrzekł się funkcji
kapitana twierdzy. Jego następcy, dowodzący załogą złożoną głównie z
najemników, pół wieku później oddali Eger Turkom.
|
Na Węgrzech nie byłam jeszcze nigdy, ale może kiedyś uda mi się to nadrobić ;-)
OdpowiedzUsuńWęgry gorąco polecam! Z pewnością będę tam wracać :) Pozdrawiam!
UsuńJa też na Węgrzech jeszcze nie byłam, ale faktycznie pięknie tam :)
OdpowiedzUsuńPięknie i przyjaźnie. Gdyby nie forinty czułabym się prawie jak w domu :)
Usuń