niedziela, 19 czerwca 2016

Piękny film dzisiaj oglądałam #2


Mowa o filmie „Mocna kawa wcale nie jest taka zła” w reżyserii Aleksandra Pietrzaka. Etiuda, która swoją premierę miała 21 maja 2014 roku. Kiedy zobaczyłam, że w obsadzie znajduje się Marian Dziędziel (Jacek) wiedziałam, że warto go obejrzeć. Druga główna rola należy do Wojciecha Mecwaldowskiego (Łukasz), co również było zachętą. Byłam bardzo zaskoczona, że dość krótki obraz może pokazać tak trudną historię i tyle emocji. Interesujące jest również to, że miejsce akcji zostało ograniczone do jednej przestrzeni, co pozwala skupić się wyłącznie na poruszonym w filmie problemie. Cała akcja rozgrywa się na wsi, w której mieszka Jacek. Pewnego dnia w odwiedziny przyjeżdża do niego  jego syn, Łukasz. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że ostatnio widzieli się jakieś 18 lat temu.

Z ich topornych dialogów (topornych w sensie takim, że nie potrafili ze sobą rozmawiać, bo scenariusz filmu jest rewelacyjny) szybko można wysnuć wniosek, że wspólny dialog nie jest tym, w czym czują się dobrze. Co rusz któryś z nich się obrusza, złości, odwraca się plecami i najlepiej poszedłby w swoją stronę. Z ich rozmowy możemy się zorientować także, że przez ostatnich kilka lat kompletnie nie interesowali się sobą. Jacek nic nie wiedział o życiu swojego syna, z kolei Łukasz absolutnie nie miał pojęcia o zmianach, jakie zaszły u ojca. Nic nie wiedział o Wandzie, towarzyszce Jacka, która jako jedyna w zaistniałej sytuacji miała odwagę powiedzieć na głos to, do czego oni nie chcieli się przyznać. A może po prostu nie wiedzieli jakich słów użyć, aby nie zostały one opatrznie zrozumiane. Widać, że chcą się pogodzić, ale nie potrafią tego zrobić.


Problem właściwego doboru słów to jedno. Drugie to oszczędność tych słów. Z jednej strony Łukasz ma pretensje do ojca, że leciał do niego trzydzieści dwie godziny, a ten nawet nie zapyta co u niego. Z drugiej strony na pytania Jacka odpowiada zdawkowo, aby przypadkiem za dużo nie powiedzieć. Z jednej strony Łukasz chce podzielić się z ojcem swoim doświadczeniem (scena naprawy silnika), co Jacek odbiera jako chęć udowodnienia mu, że nie jest nieudacznikiem. Jak to, smarkacz będzie go uczył?! Nieporozumienie, nieporozumienie i jeszcze raz nieporozumienie. Niby mówią do siebie, ale nie słuchają się przy tym nawzajem. Nie ma między nimi żadnego zrozumienia. Łukasz mimo wszystko próbuje wytłumaczyć ojcu siłę dialogu. Nie słów wyrzucanych z siebie w złości, a właśnie dialogu. Zarzuca ojcu, że nie potrafi powiedzieć na głos czego chce, co czuje, czego oczekuje. Godzi się pić zbyt mocną kawę, która nie bardzo mu smakuje, aby tylko nie urazić Wandy.

Łukasz aranżuje taką sytuacje, w której Jacek delikatnie sugeruje Wandzie, że kawa jest ciut za mocna. I co się okazało? Reakcja Wandy pozostawiała wiele do życzenia i odbiegała od oczekiwań Łukasza … Ale na tym też polega urok tego filmu. W zabawny sposób pokazać złożony temat. Nie w śmieszny, a zabawny. A ileż prawdy zawarto w filmowych kadrach.


Historia poniekąd zatoczyła koło. Łukasz cieszy się z otrzymanej w Niemczech pracy nie zważając na to, że jego trzyletni synek zostanie w Holandii. Jaką radę daje mu ojciec? „Nie trać kontaktu z synem” – słyszy od ojca. To jedno zdanie pokazuje, że Jacek miał świadomość błędu, jaki popełnił w przeszłości. Pozwolił na to, aby jego relacje z synem się zatarły. Pozwolił na to, że nie był obecny w ważnych chwilach w życiu swojego syna. Nie znał swojej synowej. O tym, że jest dziadkiem dowiedział się podczas odwiedzin Łukasza, kiedy jego wnuczek ma już trzy latka.


Trudny problem pokazany w prosty sposób tak, aby forma przekazu nie zasłoniła samego przekazu. Do tego subtelna muzyka podkreślająca klimat filmu.

Wszystkie plakaty pochodzą ze strony filmweb.pl

4 komentarze:

  1. O rany..zobaczyłam aktorów i od razu zapisałam sobie, że muszę ten film zobaczyć ! Nie mam pojęcia, jak to się stało, że go nie widziałam :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też się dziwię, że tak późno go widziałam :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Oglądałam ten film, ale w ogóle mi się nie podobał. Film to dla mnie forma relaksu i lubię lekkie, zabawne historie, a ten film wydaje mi się taki ciężki. Nie powiem, że jest z nim coś nie ta, bo faktycznie porusza ważne kwestie, ale to zdecydowanie nie moje klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz rację, ten film jest ciężki i porusza ważne tematy i trudno przy nim o relaks. Jeżeli chcę się zrelaksować wybieram zdecydowanie lżejsze formy. Wtedy mogę oglądać w nieskończoność np. "Miłość i inne nieszczęścia". Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń