sobota, 21 maja 2016

Nie ma butów w mieście!




A dokładniej nie ma butów na lato do długiego chodzenia. Niby jak to możliwe? Mamy mnóstwo sklepów, w sklepach mnóstwo butów … a ja nie mogę niczego znaleźć. Co roku mam ten sam problem i to szczególnie z butami na lato. Z butami na pozostałe pory roku jakoś sobie radzę. Najlepiej mam z zimą. Ale zima już za nami i co tu dużo mówić: lato zbliża się nieubłaganie i zastanawiam się, w czym będę przemierzać miasto. Z jednej strony nic mi się nie podoba. Naprawdę. Wiem, że trudno w to uwierzyć, ale żadne sandały, klapki, japonki po prostu nie podobają mi się. Zaopatrzyłam się co prawda w espadryle, ale są na tyle zabudowane, że nadają się na umiarkowane nie deszczowe lato. Gorzej jeżeli temperatura podskoczy, a słońce będzie przyświecać nam przez cały dzień. 

Muszę wyjaśnić jeszcze jedną sprawę, o co tak naprawdę cały szum. A więc cały szum o to, że od jakiegoś czasu bardzo dużo chodzę. Chciałabym jakoś zadbać o formę i nie mieć zadyszki wchodząc na piąte piętro, a sęk w tym, że ćwiczyć nie lubię. Nie lubię siłowni, nie lubię biegać, nie lubię basenów publicznych. Lubię chodzić i jeździć na rowerze. Ale rower to już specjalne ubranie i rowerem nie zawsze i nie wszędzie pojadę. Nie jestem posiadaczką roweru miejskiego, na którym czułabym się świetnie w sukience i sandałkach. Wynika z tego, że wysiłek fizyczny, który mogę podejmować całorocznie i nie muszę mieć do tego specjalnie wykrojonego czasu, miejsca i ubrania jest chodzenie. Chodzić mogę na spacer, chodzić mogę po zakupy (to już wysiłek z obciążeniem), chodzić mogę do pracy, chodzić mogę na pocztę, do banku, do urzędu, na piwo, na kawę, na obiad … Chodzić mogę zawsze i wszędzie. Do chodzenia potrzebuję jedynie wygodnych butów. 

Wracając do początku moich dzisiejszych przemyśleń nie mogę znaleźć butów na lato do takiego właśnie chodzenia – zawsze i wszędzie. Szukam czegoś przewiewnego, lekkiego, niezabudowanego, płaskiego, pasującego do spodni i do spódniczki. I znaleźć nie mogę. Jak już zmuszę się do kupienia czegoś, bo przecież boso nie będę chodzić to najzwyczajniej w świecie uwiera, ociera, rani i przyczynia się do powstawania pęcherzy. Wtedy kilka dni noszę japonki, ale jak ja nie lubię chodzić po mieście w japonkach! No i w pracy w japonkach czuję się jakoś nie najlepiej.


Macie jakieś pomysły? W jakich butach latem Wy robicie kroki?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz