poniedziałek, 23 maja 2016

W drogę czas …





Zbliża się kolejny długi weekend i część z Was pewnie szykuje się do wyjazdu, żeby wykorzystać ten czas na poznawanie nowych miejsc, przeżywanie nowych przygód i na odpoczynek. Jedni będą mieli ten komfort i będą podróżować samochodem, co dla mnie jest o tyle wygodne, że wtedy nie muszę zbytnio ograniczać bagażu. Nawet jeżeli spakuję trochę za dużo ubrań nie jest to istotne, bo i tak wszystko wyląduje w bagażniku, a ja nie mam niepotrzebnych dylematów co pakować, a czego nie. Drudzy podróżują innymi środkami transportu i wtedy zmuszeni są przeprowadzić selekcję rzeczy. Nurtujące pytania co zabrać, a co zostawić w domu? Co do siebie pasuje i stylem i kolorem, żeby nosić te same rzeczy, ale w różnych konfiguracjach, co sprawi, że będziemy mieli wrażenie, że przecież nie chodzimy ciągle w tym samym. No i na zdjęciach nie będzie rzucać się w oczy, że mamy na sobie to samo. Zawsze trochę się tego nazbiera. Ubrania, buty, kosmetyki, aparat, ładowarki (do telefonu i do aparatu), przewodnik jeden lub dwa, opcjonalnie książki, leki (ci, którzy regularnie przyjmują medykamenty przepisane przez lekarza).

W całym zamieszaniu często zapominamy zabrać ze sobą coś tak niezbędnego jak podróżna apteczka. Ci, którzy podróżują samochodem teoretycznie powinni mieć apteczkę w samochodzie, ale bądźmy ze sobą szczerzy – czy regularnie sprawdzamy stan takiej apteczki, jej zawartość i terminy ważności leków, które tam wozimy? Dlatego w ramach przygotowania się do wyjazdu bliższego lub dalszego warto pamiętać o apteczce. Ja zabieram ze sobą dwie apteczki:

1.     główną, bardziej rozbudowaną, która ląduje w bagażu;

2.     podręczną, o okrojonej zawartości, którą zawsze mam przy sobie.

W zasadzie zawartość tych dwóch apteczek jest zbieżna. Przygotowuję dwie apteczki dlatego, żeby zawsze mieć przy sobie najważniejsze rzeczy w wersji mini.


Zawartość mojej apteczki głównej to:

- tabletki przeciwbólowe, żeby żaden ból nie popsuł mi wyjazdu i odpoczynku,

- tabletki przeciwskurczowe, żeby żaden skurcz mnie nie zatrzymywał (zawsze jest to no-spa),

- tabletki przeciw biegunce, żeby mój rewir odkrywania nowych miejsc nie ograniczał się do tych, gdzie szybko znajdę toaletę i będę mogła z niej skorzystać w każdej chwili,

- tabletki przeciw odwodnieniu, żeby przez coś tak prozaicznego nie zepsuć sobie wyjazdu,

- zestaw pierwszej pomocy, czyli jałowe gaziki, sól fizjologiczna w ampułkach, maść antybakteryjna, plaster, bandaż, nożyczki, pęseta, żeby w razie zranienia szybko opatrzyć ranę i iść dalej,

- jałowa igła, gdybym musiała przebić pęcherz,

- wapno, gdyby coś mnie uczuliło,

- witamina C, gdybym zaczynała odczuwać lekkie przeziębienie,

- maść przeciwbólowa i rozgrzewająca, żeby żaden bolący staw mnie nie spowalniał,

- preparat chroniący przed ukąszeniami komarów i kleszczy,

- emulsja chroniąca moją skórę przed szkodliwym działaniem słońca.




W apteczce podręcznej mam przy sobie tabletki przeciwbólowe, przeciwskurczowe, wapno, tabletki przeciw biegunce, zestaw pierwszej pomocy (jeżeli lecę samolotem to nożyczki, igła i pęseta lądują w apteczce głównej) i emulsja chroniąca przed słońcem.


Dodalibyście coś jeszcze?


4 komentarze:

  1. Ja nie ruszam się z domu bez tabletek przeciw bólowych i przeciw zapalnych jak np. aspiryna. Zawsze dobrze jest mieć w kosmetyczce choćby jedną tabletkę odciętą od większego listka aby nie psuć sobie nawet wyjścia na kawę. A w wypadku większej podróży zwykle dorzucam jeszcze witaminę C, tran i tabletki na ból gardła - to absolutny "must have" :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Aspirynę też zawsze mam przy sobie, choćby kilka sztuk :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest bardzo ważne, ale czy o tym ktokolwiek myśli? Ważne, aby wyjechać... przecież "wszędzie" jest apteka. Gorzej jak jesteśmy w szczerym polu ...

    OdpowiedzUsuń
  4. Dokładnie. Lepiej być przygotowanym na różne sytuacje w takim stopniu, w jakim możemy się przygotować. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń